Budynki wkomponowane w wydmy, kilometry podziemnych żelbetonowych korytarzy i potężne hangary – to wszystko możemy znaleźć w pobliżu wsi Wilkocin, koło Przemkowa na Dolnym Śląsku. Do dziś nie znamy przeznaczenia radzieckiego kompleksu, choć teorii spiskowych na ten temat jest kilka.
SPIS TREŚCI:
Jak tam dojechać?
Wilkocin to niewielka wieś, w pobliżu Przemkowa na Dolnym Śląsku. Dojedziemy tam z:
Polkowic | w 30 minut | 25 km | DW331 |
Głogowa | w 35 minut | 35 km | DK12 |
Zielonej Góry | w 55 minut | 75 km | S3 |
Wrocławia | w 1:55 minut | 145 km | A4 i S3 |
- Przejście całej drogi z Wilkocina do bunkrów i z powrotem to 50 minut wg mapy
- Można podjechać rowerem, ścieżką rowerową z Przemkowa: w 35 minut i Chocianowa w 50 minut.
- Z początku kierujemy się czarno-żółtym szlakiem A dalej czarnym , który prowadzi przez Wilkocińskie bunkry.


Parking znajduje się na skraju wioski, przy tablicy informacyjnej. Jest tu spory kawałek „pobocza” do zaparkowania. Jezdnia biegnie dalej a nasz żółto czarny szlak odbija w lewo.
Odrobina historii.

Przed wojną znajdował się tutaj niemiecki poligon. Po II w. św. wojsko radzieckie przejęło poligon i utworzyło bazę wojskową. Miejsce było (i jest) owiane mgłą tajemnicy. Baza stanowiła część systemu łączności troposferycznej dalekiego zasięgu-BARS. Znajdowało się tu Zapasowe Stanowisko Dowodzenia Zachodnim Teatrem Działań Wojennych. Jednym słowem: było to centrum łączności wojsk radzieckich w Europie Środkowej. Tak naprawdę nie wiadomo dokładnie do czego służyły bunkry. Jedna z teorii spiskowych mówi, że znajdował się tu ośrodek dowodzenia flotą okrętów podwodnych wojsk Układu Warszawskiego.
8.IV.1991 r rozpoczęto usuwanie wojsk PGWAR (Północna Grupa Wojsk Armii Radzieckiej) z terenów Polski a bazę w Wilkocinie przejęło polskie wojsko. Stacjonowało tu do 1998 r i od tamtej pory budynki ulegają stopniowej degradacji.
Zwiedzanie

Od parkingu prowadzi żółto-czarny szlak. Droga jest dobrze oznaczona. Idziemy w lewo. W prawo prowadzi droga pożarowa nr33, która omija wilkocińskie bunkry.

Szlak żółty idzie prosto, a my odbijamy w prawo idąc za czarnymi znakami. Z boku, po prawej stronie mijamy zadaszoną wiatę turystyczną.

Ostatni raz skręcamy w lewo i na niewielkim wzniesieniu ukazują się nam pierwsze budynki.

Najpierw był tu jeden bunkier. W latach 80-tych dobudowano drugi.

W hangarze mieściły się dwa samochody czyli dwie mobilne stacje radiowe. Hangary łukowe są stosowane w lotnictwie.

Bunkry były mało widoczne z powietrza, ponieważ wkomponowano je w wydmy a nierówny teren tylko utrudniał rozpoznanie przez obce jednostki.
Dziś na szczycie bunkra zamontowano poręcz.

Jedno z kilku wyjść awaryjnych, idealnie nadaje się do zajrzenia w głąb wydmy.
Na każdym budynku wisi tablica ostrzegająca przed wejściem. Wydaje mi się że jest to podyktowane troską o hibernacje nietoperzy a nie o bezpieczeństwo. Trudno uwierzyć, że żelbetowa konstrukcja tego kalibru może się zawalić.
Tak czy inaczej, wchodzisz na własną odpowiedzialność!!!

Dwa bunkry były dwupoziomowe. Posiadały schrony przeciwlotnicze i przeciwatomowe, chroniące przed atakiem chemicznym i izolowane elektromagnetycznie.

Warto przejść korytarz w jedną i w drugą stronę. Dolne poziomy są przy końcu osmolone sadzą. Widać, że komory trawił pożar. Być może zbieracze złomu opalali kable i wzniecili pożar?

W korytarzach pozostały napisy w języku rosyjskim. „Wydział specjalny”, czyli kontrwywiad wojskowy oraz „Wyjście”. Jeśli dobrze poszukać powinny być jeszcze inne…

W centrum łączności było miejsce do pracy dla ośmiu osób.

Kolejne wyjście ewakuacyjne, zasypane piachem i w całości pokryte trawą.

Budynków jest kilka. Te na zewnątrz, zbudowane z cegły, mogą się zawalić. Są tu otwory po studzienkach i trzeba bardzo uważać.

Na budynkach zewnętrznych pozostały resztki farb w kolorach maskujących.

Małe otwory rozstawione między bunkrami to czerpnie powietrza. Służą też, jako wlot dla nietoperzy, które się tu zagnieździły.

Cały teren był otoczony drutem kolczastym i ogrodzeniem pod napięciem. Okrążenie budynków zajmuje trochę czasu. Jeśli chcesz to dokładnie obejrzeć, nie zmieścisz się w godzinie!
Ciekawostki

Wilkocin przed II w. św. nazywał się: Wolfersdorf ( z niem. Wioska Wilka). Obecnie przy wjeździe do miejscowości widać baner z napisem: Wioska Czerwonego Kapturka 🙂 🙂
- 18.V.1987 r radziecki pocisk rakietowy powietrze – ziemia AS-14, wystrzelony przez radziecki bombowiec Su-24 uderzył w środek jednego z gospodarstw. Siła uderzenia zniszczyła kilka budynków a jedna z osób poniosła śmierć. Oficjalnie za przyczynę podaje się usterkę techniczną, choć nie wykluczam tu również błędu ludzkiego. Rodzina otrzymała rekompensatę. Wojsko radzieckie sfinansowało budowę domu, który trzeba było postawić na nowo.

W bunkrach stwierdzono obecność 4 gatunków nietoperzy, w tym Nocka Bechsteina. Z tego powodu nie powinno się odwiedzać bunkrów zimą, by nie zakłócać snu „netoperkom” podczas hibernacji.
Oświetlając sufit w komorach, można zauważyć zamocowaną cegłę „dziurawkę” lub drewniane budki. Są to „domki” dla nietoperzy. Wlot jest u podstawy budki. Zdecydowanie różnią się od typowych domków dla ptaków.

Jedną minutkę od 2-poziomowego bunkra rzuca się w oczy prześwit między drzewami. Jest tam sporo piachu. Jeśli podejdziesz bliżej, znajdziesz się na „wilkocińskiej wydmie śródlądowej”. Przez wydmy śródlądowe prowadzi ścieżka edukacyjna, która zahacza o bunkry i zaczyna się w Wilkocinie.
Informacje praktyczne

- Do niedawna bunkry były ogólnie dostępne. Obecnie wisi ostrzeżenie: Zakaz wstępu. Może to być spowodowane troską o zimowy sen nietoperzy.
- Bunkry można zwiedzać od marca do października.
- Wchodząc samemu robisz to na własną odpowiedzialność.
- Jeśli chcesz zwiedzić podziemne komory i korytarze, koniecznie zabierz czołówkę i dodatkowe zapasowe oświetlenie.