Nazywają ją Śląską Fudżijamą. Jest widoczna z każdej możliwej strony i z każdego wzgórza w okolicy. Jej szpiczasty czubek wyróżnia się wśród innych wzniesień a i diabeł też się na nią przez przypadek nadział…
SPIS TREŚCI:
Jak tam dojechać ?
Aby dostać się na Ostrzycę należy dojechać do Proboszczowa. Dojedziemy tam z:
Bolesławca | w 45 minut | 40 km | DW363 |
Polkowic | w 1 godzinę | 75 km | S3 i DW 364 |
Wrocławia | w 1:40 minut | 105 km | A4 |
Rawicza | w 2 godziny | 170 km | S5 i A4 |
Mapka i szlak
Jest kilka możliwości aby tam się dostać. Najprościej podejść żółtym Szlakiem Wygasłych Wulkanów z Proboszczowa. Można ścieżką rowerową z Proboszczowa lub żółtym z Twardocic. Najczęściej używany szlak to ten pierwszy, o którym już wspomniałam. Tak więc musimy podjechać na parking. Pierwszy parking znajduje się przy boisku, tuż za kościołem. Drugi jest kawałek dalej, na rozdrożu dróg. Trzeci najbliżej celu: są tam toalety, miejsce na ognisko i piknikowa wiata.
Wszystkie trzy znajdują się w linii prostej między Proboszczowem a Ostrzycą.
- Czas wejścia na szczyt: 1 godzina
- Czas przejścia tam i z powrotem: 1 godz. 40 minut
- MÓJ czas: 2 godziny
Odrobina historii
Ostrzyca to wzgórze o wysokości 501 m n.p.m.. Znajduje się na Pogórzu Kaczawskim i jest jego najwyższym wzniesieniem. Zalicza się do Korony Kaczawskiej, Sudeckiego Włóczykija i Korony Sudetów Polskich. Jest widoczna z wielu miejsc za sprawą stożkowego kształtu. Z tego powodu jest nazywana polską Fudżi. Ostrzyca jest wygasłym wulkanem sprzed około 10 milionów lat. Właściwie to nie wulkan a NEK wulkaniczny, czyli sam środek komina ze stwardniałą lawą zastygłą po erupcji wulkanu. Jeśli chodzi o historię współczesną to odkryto niewielkie ślady po grodzisku. Natomiast w 1839 r postanowiono ją zagospodarować turystycznie. Inicjatorką całego przedsięwzięcia była Emilia Wiggert-Prentzel a jedna ze skałek na szczycie została nazwana z tego powodu: Skałką Emilii. Mąż Emilii Prentzel, właściciel pałacu w Proboszczowie wybudował tu schronisko. Od wsi poprowadzono aleję lipową a na szczyt prowadziło 445 bazaltowych schodów. W drodze ustawiono ławeczki a punkt widokowy na szczycie zabezpieczono barierkami. W 1944 r schronisko zostało wysadzone w powietrze. Tuż po wojnie przebywały tu oddziały „Czarnego Janka”, które walczyły z władzą ludową. W 1962 r w szczytowej części utworzono rezerwat przyrody, chroniący niespotykane w Polsce bazaltowe gołoborza, czyli rumowiska kamieni.
Zwiedzanie
Ruszamy z parkingu na wprost żółtym Szlakiem Wygasłych Wulkanów.
Od parkingu na szczyt idzie się około godziny. Oczywiście wszystko zależy od tego na którym parkingu zostawimy auto.
Po pół godzinie od pierwszego parkingu docieramy do miejsca, gdzie rozpoczynają się bazaltowe schody, wykonane przez rodzinę Prentzel.
Postawiono tu ławeczki, śmietniki i tablicę informacyjną.
Schodów było 445, ale nie sprawdziłam, czy to coś się tu zmieniło. Dawno zniknęły barierki i ławeczki przy stopniach. Być może były jeszcze po wojnie.
Im wyżej, tym stromiej. Za to widać bezcenne gołoborze w całej okazałości.
Podejrzewa się , że przy ostatnim zlodowaceniu czubek Ostrzycy wystawał ponad lód. Lód rozsadzał skały a one krusząc się, tworzyły bezcenne rumowisko kamoli.
Bazaltowe schody kończą się tuż pod szczytem. Ich kolor jest ciemny, prawie czarny.
Wokół szczytu widoczne wyraźne słupy bazaltowe. Tu już nie tylko można ich dotknąć, ale można na nich usiąść. Po dawnych barierkach nie ma śladu, ale i tak jest w miarę bezpiecznie.
Mamy tu piękny widok na Pogórze Kaczawskie.
Legendy
Znalazłam dwie ale z pewnością jest ich więcej. Pierwsza mówi o jeźdźcu bez głowy, który na koniu mknie przez las na skalistą Ostrzycę.
Druga mówi o innowiercach, czyli protestanckiej sekcie schneckfeldystów. Niewierni zamieszkiwali Legnicę i okoliczne miejscowości. Diabeł pozbierał wszystkich i zapakował do jednego wora. Chciał ich zabrać na koniec świata, tam gdzie nic już nie ma tylko piekło ogniste…. Ale leciał za nisko i zawadził o skalisty szczyt Ostrzycy. Worek rozdarł się a niewierni rozsypali się po okolicy.